Recenzja
Monodram Eweliny Gronowskiej "Bez nadzienia" po premierze w Kielcach
20.01.2024
Co czuje singielka? Nie taka z wyboru, chwaląca bycie solo, ale tak szukająca miłości i szczęścia u czyjegoś boku? Na planetę singli zaprasza widzów aktorka, Ewelina Gronowska, która napisała monodram „Bez nadzienia”, jego premiera odbyła się w piątek w teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Miał być stand up, ale wyszedł pełnoobjawowy monodram. Miało być śmiesznie i jest, tyle że czasami śmiech grzęźnie w gardle.
Ewelina Gronowska znana jest z poczucia humoru, dystansu do siebie i bacznego obserwowania świata. To, co zaprezentowała na scenie to efekt połączenia tych trzech rzeczy. Oczywiście niektóre z pokazanych scen są prawdą (Brad Pitt naprawdę jej się przyśnił), inne podkolorowała, jest też trochę fikcji. Tak powstał poruszający obraz dziewczyny, która nie ma pary a chciałaby ją mieć. Poznajemy jej myśli, ale także sąsiadów, użytkowników Tindera, przyjaciół i najbliższych.
Na scenie pojawia się kilkanaście bardzo charakterystycznych postaci, a Ewelina Gronowska błyskawicznie zmieniając głos, postawę, ruchy staje się sąsiadem, sąsiadką, własną mamą, narzeczonym, przyjaciółką itd. W tym krzywym zwierciadle każdy może się przejrzeć i zastanowić. Bo chociaż na większość scen reagujemy śmiechem, to tak naprawdę zabawne one nie są, zwłaszcza dla głównej bohaterki.
Autorce sztuki można pogratulować ciętego języka, trafnych puent, które warto zapamiętać.
Pogratulować można też aktorce, która wytrzymuje bardzo szybkie tempo, niczego nie odpuszcza i kiedy znika w kulisach widzowie nie bardzo chcą pogodzić się z tym, że to już koniec, nie będzie kolejnej odsłony z życia singla.
Koncepcja spektaklu, tak jak tekst, jest autorstwa Eweliny Gronowskiej, ale opieką reżyserską objęła ją Antonina Bruhl, młoda reżyserka, z pewnością połączenie kobiecej energii posłużyło przedstawieniu.
„Bez nadzienia” ma bardzo ciekawą oprawę plastyczną. Chociaż na scenie jest zaledwie kilka przedmiotów to ożywiają ją animacje podkręcające emocje. Ewelina do współpracy zaprosiła dwójkę plastyków: Joannę Biskup-Brykczyńską, która swą charakterystyczną kreską, z podobnym poczuciem humoru skomentowała świat głównej bohaterki a Rafał Urbański te rysunki ożywił tworząc błyskotliwe animacje.
Monodram Eweliny Gronowskiej zainaugurował nowy cykl w Żeromskim: SOLO ZA TEATREM, który ma promować monodramy i stand upy. Dobry początek został zrobiony.
Lidia Cichocka, "Echo Dnia"